poniedziałek, 4 maja 2015

Początek.

Nie wiem czy jest dzień czy noc. Jaki dzień tygodnia, miesiąca ani jaki rok mamy..
Minęło tyle czasu od kiedy zamknęli mnie w ciemnej, zimnej celi.
Tyle ciężkich chwil które spędziłam z Simonem- szczurem który pewnego razu po prostu przyszedł tu ze mną spod prysznica...
Drzwi od celi otwierają się zazwyczaj dwa razy zanim zasnę.
Raz lewe, raz prawe. Lewe oznaczają prysznic, prawe posiłek.
Wszystko w ciemności.
Nie pamiętam dokładnie tego co było przed ciemnością.
Chyba kwiaty, szum fal i śmiech... Dużo śmiechu.
A potem okazało się, że jestem inna.
Że mój dotyk sprawia, że ludzie tracą zmysły.
Zamykają oczy i odpływają do innego świata.
Nazwali mnie mordercą.
Byłam dzieckiem. Nie wiedziałam o co chodzi.
Teraz minęło wiele czasu i starałam się zrozumieć dlaczego...
Simon nadal żyje chociaż ciągle siedzi mi na ramieniu, on jakoś nie umiera...
Nie rozumiem, na serio nic nie rozumiem.
I chyba nie jest dane mi zrozumieć.
Dlaczego mnie nie zabiją?
Dlaczego mnie tu jeszcze trzymają?
Dlaczego, dlaczego, dlaczego....
Tyle pytań, ani jednej odpowiedzi...
Krzyczę szeptem chociaż nie pamiętam jak się mówi...
Jeden krok do przepaści emocjonalnej.
Kres mojej wytrzymałości.
To koniec..